Życiorys: Skrakki Podgórny III (autor: nick)

Skrakki o swoim pochodzeniu wie niewiele. Wiedziałby o wiele więcej, gdyby nauczył się swojego pełnego imienia, które u gnomów zawiera często całą historię rodu, ale niestety nie przeszedł rytuału inicjacji. Jedynie zaczął się do niego przygotowywać i zna tylko swoje skrócone imię - Skrakki Podgórny III. A i tak nikt go tak nie nazywa, tylko po prostu Skrakki.

Pamięta obszerne korytarze i komory swojego podziemnego domu w zboczu lesistego wzgórza u stóp wysokich gór. Skrakki podejrzewa, że były to Góry Złamanych Szczytów, ale nie ma pewności – w jego plemieniu mówiono na nie po prostu „góry”. Pamięta też, że nie miał żadnej rodziny tam, gdzie mieszkali, poza rodzicami oraz starszą siostrą Loiryanną. Jego rodzina przeniosła się w tamte strony całkiem niedawno, zaledwie rok czy dwa przed jego urodzeniem, wygnana z poprzedniego zamieszkania przez jakieś sprawy, o których jego ojciec nie chciał rozmawiać. Loiryanna mówiła, że chyba chodziło o pieniądze, o które pokłócił się z resztą rodziny. To mogła być prawda, bo ojciec Skrakkiego był dość chciwy.

Ojciec Skrakkiego był jubilerem – mistrzem szlifowania klejnotów. Gnomie kopalnie w górach zapewniały surowiec, oszlifowane kamienie sprzedawał handlarzom, którzy przybywali do wioski co jakiś czas. Interes szedł bardzo dobrze, ale ojcu to nie wystarczało. Doszedł do wniosku, że zarobi więcej eliminując pośredników. Więc postanowił wybrać się do Dermath i samemu sprzedać klejnoty. Zabrał ze sobą całą rodzinę, która zdecydowanie zażądała udziału w tak interesującej wyprawie i za nic nie dała się odwieść od tego pomysłu, kuszona wizją wielkomiejskich rozrywek. Wszystko zaczęło się dobrze, największy sklep jubilerski w mieście kupił wszystkie brylanty, szafiry i szmaragdy, i zaproponował stałą współpracę. Jednak albo pominięci handlarze dowiedzieli się o wszystkim albo ktoś ze sklepu był informatorem złoczyńców. Kiedy wszyscy wracali do gospody zmęczeni i oszołomieni miastem, trafili akurat na dzień targowy i jakieś lokalne święto, więc wszędzie pełno było tancerzy, kuglarzy, akrobatów, magików i kramów. Nagle w wąskiej uliczce dostali się w sam środek tłumu rozbawionych, tańczących, śpiewających ludzi w maskach, jakby jakiejś parady czy karnawału. Tłum pociągnął ich w zaułek, błysnęły noże, polała krew. Wszystko rozegrało się w ciągu kilku chwil, cała rodzina Skrakkiego padła trupem, pieniądze przemyślnie schowane w kieszeni, zaszytej pod kubrakiem na piersi ojca wyprute, a sam Skrakki pochwycony i - workiem narzuconym na głowę oraz zatkanymi ustami - poniesiony gdzieś przez jakiegoś draba. Bandyci porwali go, sądząc po bogatych szatach i ilości zrabowanych pieniędzy, że może należeć do jakiegoś znamienitego rodu i mając nadzieję na okup. Kiedy zorientowali się, że nikt go nie szuka, postanowili jego również zabić.

Skrakki miał wtedy 15 lat, więc według gnomiej miary był jeszcze małym dzieckiem. Był jednak nad wiek rozwinięty, od maleńkości wykazywał zdolności do wszelkich urządzeń i mechanizmów. Gdy więc już wypłakał wszystkie łzy za swoją rodziną, zaczął rozglądać się po brudnej piwnicy, w której go zamknięto. Nie skuto go, ani nie związano, ufając więzieniu. Zakratowane okno nie dawało nadziei na otwarcie, pozostawały więc drzwi. Kiedy przynoszono mu nędzną strawę, Skrakki podejrzał kształt klucza. Następnie, używając elementów sprzączki pasa i klamry trzewików, które mu na szczęście zostawiono, zaczął manipulować przy zamku. Długo nic nie mógł wskórać, ale cierpliwie ponawiał swe wysiłki, jednocześnie nasłuchując kroków strażnika, aż wreszcie po kilku godzinach zamek poddał się z cichym zgrzytem.

Skrakki wyjrzał na pusty korytarz, ostrożnie, pod ścianą przemknął po schodach na górę, aż wreszcie dotarł w pobliże drzwi wyjściowych. Niestety, drzwi były dokładnie naprzeciwko sali, w której najwyraźniej spożywano posiłek, pełnej światła i ciepła z paleniska oraz gwaru rozmów. Otwarcie drzwi na pewno zwróciło by uwagę zbirów, ale gnom dojrzał inną szansę – uchylone okno. Problem tylko, że po drugiej stronie drzwi.

Starając się wyglądać jak cień, skulony, pod samą ścianą przeskoczył przez oświetlony obszar. Kątem oka widział bandytów siedzących przy stołach – szczęściem nikt nie patrzył w jego stronę. Najciszej jak mógł otworzył okno i już po chwili był po drugiej stronie, w zapuszczonym ogrodzie. Wdrapał się na kamienny mur i zeskoczył z drugiej strony. Nie wiedział co ma zrobić, postanowił kogoś poprosić o pomoc – strażników – ale na razie musiał jak najszybciej się stąd oddalić. Pochlipując czasem na wspomnienie swego losu, zaczął biec przed siebie nie odzywając się do nikogo, słusznie podejrzewając, że każda napotkana osoba może być jego wrogiem.

Skrakki nie miał szans powodzenia. Sam w nieznanym mieście, zagubiony w dzielnicy złoczyńców. Bardzo szybko odkryto jego nieobecność i przestępczy „list gończy” rozszedł się lotem błyskawicy wśród złoczyńców i przekupnych stróżów prawa. Jednak wieść o jego spektakularnej ucieczce dotarła do Bractwa Lekkostopych, dziecięcej organizacji złodziejsko-żebraczej. Doszli oni do wniosku, że Skrakki może być dla nich dobrym nabytkiem. Znaleźli go pierwsi, udzielili schronienia dopóki był poszukiwany, przyjęli w swoje szeregi i rozpoczęli naukę przestępczego rzemiosła.

Początkowo został żebrakiem, jednak ta rola niezbyt mu odpowiadała. Stopniowo jego wrodzone zdolności, poparte intensywnym treningiem, sprawiły, że niewiele zamków mogło mu się oprzeć, zaczął więc brać udział we włamaniach do domów bogaczy. Nauczył się także szulerki, kradzieży kieszonkowej, choć to lubi mniej, nie przyjmuje natomiast zleceń na skrytobójstwo. Jednak nożem kiedy trzeba posługuje się nie mniej sprawnie niż wytrychem, jest przy tym bardziej, niż norma dla jego rasy, wysoki i silny. Walka o przetrwanie i pozycję w półświatku uczyniła go gwałtownym, twardym i nieustępliwym. Ogrom doznanej straty spowodował, że ma żal do całego świata o swój los. Zabierając innym to co posiadali, ma poczucie wyrównywania rachunków. Zwraca uwagę głównie na własne dobro, potrafi pilnować swoich interesów. Nie jest jednak okrutny, nie czyni nikomu bez potrzeby krzywdy, choć zdarzało mu się np. zabić kogoś kto przyłapał go na kradzieży.

Potrafi być mściwy – z czasem dowiedział się kto zabił jego rodzinę i chociaż z nikim na ten temat nie rozmawiał, większość jego bliższych znajomych wiedziała czemu w niedługim czasie znaleziono w rynsztokach kilku mężczyzn z sercem przekłutym sztyletem.

Jego słabą stroną jest płeć piękna – być może to strata rodziny i dzieciństwo pozbawione miłości sprawiły, że jest bardzo kochliwy. Zwykle bardzo milczący jak na gnoma, dla pięknych pań potrafi być elokwentny, dowcipny, zabawiać je czerpiąc z repertuaru sztuczek, których się nauczył. To zamiłowanie i porywczy charakter powodują, że łatwo wpada w kłopoty, jednak dzięki swojej inteligencji, zręczności i doświadczeniu, potrafi się zwykle równie łatwo z nich wykaraskać. W gangu nadano mu przydomek Skra – od imienia i szybkości z jaką potrafi się poruszać.