Życiorys: Dalinar (autor: Cad)
Dalinar urodził się z mieszczańskiej rodzinie, w kraju, którego nazwy nawet nie zapamiętał. Jego ojciec był wojownikiem, służącym lokalnemu władcy, matka natomiast zajmowała się swoim jedynakiem. Od najmłodszych lat był głośnym i wesołym dzieckiem, które wypełniało swoją osobą cały dom. Dalinar uwielbiał słuchać opowieści swojego ojca o dawnych bitwach, w których toczyły się losy królestw. Opowieści te padały na podatny grunt i on sam spędzał czas bawiąc się w kolejne bitwy i potyczki z rówieśnikami. Szczególnie upodobał sobie bohaterów, którzy wspierani przez boskie moce, sami przesądzali o losach bitew. Marzył, aby samemu toczyć takie pojedynki z pieśnią Boga na ustach. Wyobrażał sobie, że przewodzi armii i po jego atakach dziesiątki wrogów padają rażeni niczym piorunem bez tchu na ziemię. Poczucie honoru i prawości powodowało, że często występował w obronie kolegów, co kończyło się niejednokrotnie zadrapaniami i sińcami.
Niestety nie było mu dane przebywać długo pod skrzydłami rodziców. Gdy miał nie więcej niż pięć lat, ich kraj został wplątany w wojnę, na którą wyruszył jego ojciec. W wyniku zawieruchy wojennej, ich rodzinne miasto zostało splądrowane, a oboje jego rodziców zginęło. Całe szczęście wieść o tych wydarzeniach dotarła do Julii i Roberta de Vries. Julia była daleką krewną matki Dalinara i niezwłocznie wysłała Roberta na poszukiwania zaginionego dziecka. Po kilku tygodniach Robertowi udało się odnaleźć Dalinara i przywieźć go do Mar-Margot, miasta gdzie mieli swoją posiadłość. Pomimo ciężkich przeżyć, Dalinar dość szybko zadomowił się w kasztelu rodziny de Vries, gdzie poznał swoich nowych, przybranych braci: Igo, elfa Kejna oraz Gniewomira, zwanego Młodym.
Kolejne lata spędzone razem z nową rodziną były szczęśliwe, a państwo de Vries, którzy przygarnęli cztery sieroty, otaczali ich opieką i zapewniali możliwości edukacji. Każdy z nich był inny, ale fakt, że wszyscy przeżyli w swoim krótkim życiu traumę utraty prawdziwej rodziny, powodował że wywiązała się między nimi szczególna więź. Igo zawsze zaczytany w księgach, Kejn wspinający się, niczym wiewiórka, po pionowych ścianach, czy też wątły Młody, szukający swoich zabawek wraz ze skorym do bitki Dalinarem, tworzyli wspaniałą paczkę.
Jedna, szczególna sytuacja zapadła Dalinarowi w pamięci z tego okresu i jak się okazało, zaważyła na jego późniejszym życiu. A dotyczyła Starej Wiary. Pewnego wieczoru, Robert, siedząc w Sali Kominkowej, wspomniał Dalinarowi, że jego ojciec, który był człowiekiem żyjącym ideałami, czcił również Bogów Starej Wiary. Dalinar do dziś pamięta co usłyszał od niego tej nocy: „Pamiętaj, nigdy nie porzucaj ideałów i wiary, gdyż tylko ona rozjaśni mroki nocy, która nas otoczyła. Nie ma innej drogi niż przez ciemność. Ważne żeby mieć latarnię”. Przybrany ojciec nigdy tego nie rozwinął, a Julia mocno go za to zrugała. Oczywiście Dalinar próbował się dowiedzieć od starszego Igo czym jest ta Stara Wiara, ale okazało się że wiedza ta miała zostać mu objaśniona przez życie znacznie później. Jako dziecko jeszcze niewiele rozumiał.
Niestety zły los doświadczył Dalinara oraz jego trzech braci ponownie. Pewnego wieczoru, obudziły ich krzyki oraz łuna ognia, widoczna przez okna ich sypialni. Z pożaru wyciągnął ich lokaj Jaromir, który pomimo gęstego dymu i szalejącego w Niskim Kasztelu ognia, wyprowadził ich bezpiecznie na zewnątrz. Jak się później okazało, Robert i Julia nieszczęśliwie zginęli w pożarze. A czwórka braci trafiła pod skrzydła siostry Julii de Vries, bogatej i wpływowej Margaret, która po wyjściu za mąż, nosiła nazwisko rodziny Garomnni. Ale to już inna historia...